czwartek, 12 stycznia 2012

SZCZELINA / THE RIFT (1990)

inny tytuł - Endless Descent
reżyseria - Juan Piquer Simón
scenariusz - David Coleman
obsada - Jack Scalia, R. Lee Ermey, Ray Wise, Deborah Adair, John Toles-Bey, Ely Pouget
kraj produkcji - Hiszpania / USA
źródło - tv (Mgm HD)

   Eksperymentalna łódź podwodna Syrena II, zostaje wysłana na ratunek załodze Syreny I, z którą utracono kontakt. O pomoc w wykonaniu misji proszony zostaje konstruktor łodzi, Wick Hayes. Członkowie ekipy staną się wkrótce świadkami przerażających zdarzeń. Oceaniczne głębiny są bowiem schronieniem dla wielu, niezbadanych jeszcze stworzeń...
    W 1989-ym roku na kinowych ekranach zagościły aż trzy filmy podejmujące tematykę podwodnych wypraw badawczych. Najgłośniejszy z nich to GŁĘBIA Jamesa Camerona, ale to raczej ODDZIAŁ i LEWIATAN były inspiracją dla reżysera SZCZELINY. Zmarły kilka dni temu Juan Piquer Simón (kultowe ŚLIMAKI i SZCZĄTKI) pomimo małego budżetu, zdołał wykreować jeden z najlepszych horrorów "głębinowych". Co prawda, nie ma on startu do wcześniej wspomnianych przeze mnie tytułów, ale na tle innych ówczesnych niskobudżetowych produkcji, wypada całkiem nieźle. 
   Opowieść nie jest może odkrywcza, ale trzyma nas w niepewności, co  też mogło się stać z pechową załogą Syreny I. Gdy jesteśmy już coraz bliżej odpowiedzi na nurtujące nas pytanie, załodze Syreny II zaczynają przydarzać się dziwne rzeczy. Gdy ich łódź zostaje zaatakowana przez wielkie glony, znajdują schronienie w ciasnej międzyskalnej szczelinie. Tam odbierają sygnał SOS i wkrótce trafiają do podwodnej jaskini i systemu korytarzy, które zamieszkują dziwne, nieprzyjazne im stworzenia. Nie trzeba długo czekać, gdy kolejno zaczynają ginąć członkowie wyprawy. Dodatkowo zdobyta próbka glona zaczyna opanowywać pomieszczenia Syreny II.
   SZCZELINA to okazja by móc podziwiać wyobraźnię twórców "gumowych" efektów specjalnych. Współczesnego, młodego widza mogą one bawić. Starsi widzowie poczują klimat, wspaniałych dla horroru, lat 80-tych. Potworki są dość kiczowate (muchozwierzaki wyskakujące ze skalnych dziupli i inne trudne do nazwania stwory), ale nie mają litości dla bohaterów  filmu i w krwawy sposób pozbawiają ich życia. Finałowe monstrum to już zupełnie inna bajka i skorzystano tu dodatkowo z animacji poklatkowej.
   W filmie pojawiło się kilka znanych nazwisk, ale w sumie są to typowe kreacje stereotypowych postaci. Jack Scalia (MROCZNA RASA, BEZLITOŚNI ZABÓJCY) zagrał rolę Wicka Hayesa, a w rolach członków załogi możemy zobaczyć m.in. R. Lee Ermeya (TEKSAŃSKA MASAKRA PIŁĄ MECHANICZNĄ - 2003, DIABELSKI TALIZMAN, PRZERAŻACZE), Raya Wise'a (serial MIASTECZKO TWIN PEAKS, DEAD END, SMAKOSZ 2) i piękną Ely Pouget (MASZYNA ŚMIERCI).
   SZCZELINĘ mogę polecić  przede wszystkim widzom, którzy uwielbiają produkcje znane  z epoki kaset VHS. Ja pierwszy raz obejrzałem ten film właśnie wypożyczony z najbliższej wypożyczalni. Innym mogą spodobać się krwawe sceny, bo już potworki niekoniecznie. To już zależy od tego, kto ma jaki margines tolerancji dla kiczowatych efektów specjalnych. Ja mam spory.
6/10

PLUSY:
- klimat lat 80-ych
- nawet zajmująca historia  
- niezłe aktorstwo   
- bogata, gumowa menażeria
- krwawe efekty

MINUSY:
- mimo wszystko schemat
- gumowe potworki mogą śmieszyć


4 komentarze:

  1. A mam ten film, tylko jakoś nie miałam weny na niego. No, ale skoro twierdzisz, że ma klimacik lat 80-tych (moim zdaniem to był najlepszy okres dla filmowych horrorów) to trzeba po niego sięgnąć:)
    Świetna recka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Klimacik jest, oj jest. Jestem ciekawy, czy przełkniesz gumowe efekty (nie)specjalne :)

      Usuń
  2. Gumowe potworki właśnie mają śmieszyć!To urok starszych filmów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Jednak nie każdy widz poznaje się na starszych filmach :)

      Usuń