czwartek, 16 sierpnia 2012

BAGHEAD (2008)

reżyseria - Jay Duplass, Mark Duplass
scenariusz - Jay Duplass, Mark Duplass
obsada - Steve Zissis, Ross Partridge, Greta Gerwig, Elise Muller, Jett Garner
kraj produkcji - USA
źródło - tv (Sundance Channel)

   Czwórka bezrobotnych aktorów będąc pod wrażeniem produkcji, którą obejrzeli na pokazie festiwalowym kina niezależnego, postanawia nakręcić swój własny film obsadzając siebie w głównych rolach.  Pomóc ma im w tym weekendowy wyjazd do chatki w lesie, podczas którego mają nadzieję wpaść na pomysł godny ich debiutanckiego dzieła. Pierwszego wieczoru praca nie idzie im zbyt dobrze, ale pierwszej nocy Michelle ma przerażający sen, w którym z oddali przygląda się jej tajemnicza postać z workiem po zakupach na głowie. Nazajutrz dziewczyna dzieli się swym koszmarem z przyjaciółmi, a Matt uświadamia sobie wtedy, że jest to świetny pomysł na horror. 

   BAGHEAD to bardzo nietypowy film, który niezwykle trudno przypisać do jakiegoś gatunku. Pewnie większość widzów uzna po seansie, że to kino komediowo-obyczajowe. Trudno mi się z tym jednak zgodzić, skoro nie raz twórcom udało się mnie porządnie przestraszyć.
   Fabuła to przede wszystkim wzajemne relacje pomiędzy czwórką bohaterów, które nie są tak oczywiste jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Związek Matta i Catherine przeżywa wzloty i upadki, Chad podkochuje się w Michelle, a ta ma ochotę na flirt z Mattem. Jest to film wybitnie dialogowy i jeżeli takich nie lubicie, możecie nie dotrwać do zdarzeń, które następują po tym, gdy Michelle opowiada pozostałym swój sen. 
  Od tej pory przyjaciele wzajemnie się straszą, jednak widz jak i bohaterowie nigdy nie mogą mieć pewności, czy kolejna postać z torbą na głowie to psychopatyczny morderca, czy kolega żartowniś. Gdy niedoszli filmowcy mają już dość siebie i głupich kawałów postanawiają opuścić chatkę. Ku wielkiemu zaskoczeniu dostrzegają w oddali... Torbogłowego z nożem w ręku. Czwórka bohaterów, z którą zdążyliśmy się już porządnie zżyć, znajdzie się wtedy w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a ich przerażenie udziela się też widzowi. Strach potęgują tak proste zabiegi jak trzęsąca się kamera, minimalnie oświetlony plan i dość surowa sceneria. Jest to jeszcze jeden dowód na to, że do straszenia nie są potrzebne miliony dolarów, a ciekawy pomysł.
   Jeżeli macie ochotę na coś bardzo oryginalnego, a zarazem bawiącego się naszymi przyzwyczajeniami w kwestii naszego ulubionego gatunku - szczerze polecam!
7/10

PLUSY:
- świetny pomysł
- naturalnie zagrany
- oszczędność środków
- straszący finał

MINUSY:
- oszczędność środków niejednego widza zniechęci
- kilka dłużyzn
- istota fabuły staje się w pewnym momencie oczywista


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz