czwartek, 27 grudnia 2012

CICHA NOC, ŚMIERCI NOC / SILENT NIGHT, DEADLY NIGHT (1984)


reżyseria - Charles E. Sellier Jr.
scenariusz - Michael Hickey
obsada - Robert Brian Wilson, Lilyan Chauvin, Gilmer McCormick, Toni Nero, Britt Leach, Nancy Borgenicht, H.E.D. Redford, Danny Wagner, Linnea Quigley, Leo Geter, Randy Stumpf, Will Hare, Tara Buckman, Geoff Hansen, Charles Dierkop
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 9 listopada 1984
źródło - dvd (Arrow Films, UK)

   Billy mając 5 lat był świadkiem zabójstwa swoich rodziców dokonanego przez przestępcę w stroju Świętego Mikołaja. Dzieciństwo spędza w sierocińcu kierowanym przez surową Matkę Przełożoną, która nie rozumie lęków trapiących chłopca. Ten jest przekonany, że tylko będąc grzecznym można uniknąć losu jaki spotkał jego rodziców. W wieku 18 lat Billy rozpoczyna pracę w lokalnym sklepie z zabawkami. Wszystko idzie dobrze do czasu Wigilii, gdy zmuszony jest zastąpić mężczyznę, który miał pełnić w sklepie rolę Świętego Mikołaja. Billy musi przywdziać kostium, który od zawsze kojarzył mu się z kimś kto wymierza karę wszystkim, którzy są niegrzeczni. Gdy przyłapuje kolegę z pracy na próbie gwałtu pracownicy sklepu, coś w nim pęka i zaczyna swą krwawą krucjatę wymierzoną przeciwko wszystkim grzesznikom.


   CICHA NOC, ŚMIERCI NOC to już właściwie klasyk slashera jak i horroru świątecznego, który wskutek niewłaściwego potraktowania przez rozwścieczone tłumy został zdjęty z ekranów kin wkrótce po swojej premierze. Wszystko przez skalany wizerunek Mikołaja przedstawiający go jako psychopatycznego mordercę. To nic, że zabójcą jest tu tak naprawdę okaleczony psychicznie młodzieniec, który nie potrafi sobie poradzić z traumatycznymi przeżyciami z dzieciństwa. Niestety żadnemu z protestujących nie chciało się chyba obejrzeć filmu, który oprócz kostiumu mordercy niczym się nie różnił od masy ówczesnych slasherów. Również biorąc pod uwagę jakość scen gore, których nie było więcej niż np.w kolejnych częściach PIĄTKU 13-EGO.


   Z jedną różnicą. Mamy tu pogłębiony psychologicznie portret psychopaty dzięki scenom z jego dzieciństwa, w których możemy obserwować jego pobyt w sierocińcu. Chłopiec nie bardzo radzi sobie z przeszłością, z czego Matka Przełożona nie zdaje sobie sprawy i próbuje go na siłę "wyprostować' przywiązując go nawet na noc do łóżka. Praktycznie cała pierwsza połowa filmu poświęcona jest walce chłopaka ze swymi lękami i już gdy każdy zniecierpliwiony miłośnik gatunku zacznie się zastanawiać: "gdzie tu horror?" twórcy serwują nam krwawą jazdę z ciekawymi scenami śmierci, którym nierzadko towarzyszy spora dawka napięcia.


   Billy dobrze wykorzystuje swą siłę i potrafi nadziać na wiszące na ścianie poroże wierzgającą kończynami ofiarę. Jeden nieszczęśnik zostanie zawieszony na sznurze lampek świątecznych, a drugi zostanie wyrzucony przez okno. Billy też sprawnie posługuje się toporem i biada tym, którzy znajdą się w pobliżu jego ostrza. Mamy tu też rozprucie brzucha czy śmiertelny strzał z łuku. Na różnorodność nie ma więc co narzekać, a i wykonanie tych scen jest całkiem przyzwoite. Tych, którym horrory z lat 80-tych kojarzą się z golizną muszę powiadomić, że tu panie bardzo chętnie zdejmują górną część garderoby. Prym tu wiedzie sławna Linnea Quigley, która praktycznie przez cały niedługi pobyt na ekranie paraduje z odsłoniętym biustem. Zgadnijcie czy Billy uzna ją za grzeczną i daruje jej życie.


   Od strony aktorskiej film praktycznie leży. Trudno tu wskazać na kogoś wybijającego się talentem choć trzeba przyznać, że Lilyan Chauvin w roli surowej Matki Przełożonej sprawdziła się całkiem dobrze. Jeśli ta postać miała wzbudzać w nas strach, a budzić współczucie dla poniewieranego przez nią Billy'ego to udał się ten zamiar w stu procentach. Robert Brian Wilson jako początkowo milutki i sympatyczny chłopak, który w końcu przeobraża się w niemal milczącego kata nie miał tu wiele do zagrania i w sumie dobrze się stało. Jego środki aktorskie są dość ograniczone, co zresztą za bardzo nie przeszkadza, gdyż Billy w kostiumie praktycznie nic nie mówi (oprócz kultowego "Punish!" i "Naughty!"), a jego twarz nie zdradza prawie żadnych emocji innych niż złość.


   CICHĄ NOC, ŚMIERCI NOC miałem okazję obejrzeć dopiero pierwszy raz i w sumie warto było czekać. Nie jest to na pewno najważniejszy slasher lat 80-tych, ale ma w sobie wszystko to, co porządny przedstawiciel mojego ulubionego podgatunku horroru mieć powinien. I jeżeli tego samego będziecie oczekiwać od tego filmu (fajne sceny zabójstw plus kilka chwil napięcia), to raczej nie powinniście się na nim zawieść.

7/10



BRYTYJSKIE WYDANIE DVD (Arrow Video)



Wydany przez Arrow Video film był praktycznie jego premierą na rynku brytyjskim, mimo że nigdy nie znalazł się na sławetnej liście "video nasty". Przynajmniej ukazał się od razu w wersji uncut, w której znalazło się dużo wyciętych uprzednio scen dodających smaczku dokonywanym przez Billy'ego morderstwom. Zresztą łatwo te sceny wychwycić podczas seansu. Anamorficzny OBRAZ (1.85:1) jest ładnie odrestaurowany z żywymi kolorami i dobrym kontrastem. Jak na swój wiek jest to całkiem dobra prezentacja i tylko wspomniane wycięte sceny są jej dużą wadą. Wydaje się jakby pochodziły z gorszego źródła, którym mogła być taśma vhs. Na szczęście tych scen za dużo nie ma, a z drugiej strony dobrze, że są obecne chociaż  w takiej formie, bo bez nich film sporo by stracił. (7/10)
Do stereofonicznego DŹWIĘKU przyczepić się raczej nie sposób, bo brzmi tak jak większość produkcji z tamtych czasów - trochę archaicznie, ale przynajmniej ze zrozumiałymi dialogami. (6/10)
DODATKI to trailer filmu, ponadpółgodzinna rozmowa audio z reżyserem obrazu i książeczka z wywiadami, których udzielił reżyser i ozdoba produkcji - Linnea Quigley. (4/10)

Czas projekcji - 1.21.21
Dźwięk - angielski 2.0
Napisy - brak


1 komentarz: