wtorek, 16 kwietnia 2013

OSTATNI EGZORCYZM. CZĘŚĆ 2 / THE LAST EXORCISM PART 2 (2013)



reżyseria - Ed Gass-Donnelly
scenariusz - Damien Chazelle, Ed Gass-Donnelly
obsada - Ashley Bell, Julia Garner, Spencer Treat Clark, David Jensen, Tarra Riggs, Louis Herthum, Muse Watson, Erica Michelle, Sharice A. Williams, Boyana Balta, Joe Chrest, Raeden Greer, Judd Lormand
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 28 lutego 2013
polska premiera - 22 marca 2013 (kino)
źródło - kino (Kino Świat), fotki - sieć

   Ledwo przytomna Nell Sweatzer zostaje znaleziona w domu młodej pary i odwieziona do szpitala. Okazuje się, że niewiele pamięta z tego, co się działo z nią przez ostatnie miesiące. Dziewczyna zostaje umieszczona w domu opieki społecznej prowadzonym przez psychiatrę Franka Merla. Znajduje pracę jako sprzątaczka i poznaje też Chrisa, z którym zaczyna się spotykać. Niby wszystko jest w porządku, ale Nell cały czas ma poczucie, że ktoś ją obserwuje, ktoś z jej mrocznej przeszłości. Ktoś kto o niej nie zapomniał i nie pozwoli zapomnieć o sobie.



   Na kontynuację OSTATNIEGO EGZORCYZMU przyszło czekać fanom oryginału niezbyt długo, ale prawdę mówiąc lepiej by było gdyby sequel w ogóle nie powstał. Już dawno nie byłem w kinie na tak przeciętnej produkcji i myślę, że CZĘŚĆ 2 powinna od razu trafić na rynek video. Nie ma w tym filmie bowiem nic, co by uzasadniało jego obecność na kinowych ekranach. I nie jest to wcale wina tego, że producenci zrezygnowali tu z formuły dokumentu na rzecz tradycyjnego filmowania. Winę ponosi przede wszystkim scenariusz, w którym nie znalazło się nic godnego uwagi, a co gorsza jego twórcę dopadła klątwa trzeciego aktu, przez który naprawdę trudno jest przebrnąć nie kręcąc się w kinowym fotelu.


   Przede wszystkim zabrakło tu postaci na miarę wielebnego Marcusa z pierwszej części. Fabuła niemal w stu procentach skupia się na Nell, ale o ile w poprzedniku naprawdę intrygowała, tak tu raczej irytuje. Jak wiadomo w oryginale dziewczyna była głównym źródłem strachu, tu to ona jest straszona przez demona i niemal przez cały film chodzi z przerażoną miną bojąc się wysłanników Abalama. Oczywiście oprócz tych niewielu momentów, w których jej dziewicza natura zmierza się z budzącymi się w niej cielesnymi pokusami. Wtedy mamy zresztą do czynienia z niezamierzoną śmiesznością. Za przykład niech posłuży scena, w której Nell podczas snu jest "pieszczona" przez demona, który rozwiązuje sznureczki z górnej części koszuli nocnej, by się dostać do jej... stop! Żadnej piersi tu nie ujrzycie i właśnie w tym tkwi problem sequela. Jakieś zahamowania, brak jaj.


   Tyczy się to nie tylko scen mających odzwierciedlić ukryte pragnienia dziewczyny, ale i tych które miałyby wzbudzić w nas grozę, czy dostarczyć krwawej rozrywki. Owszem, widz nieraz podskoczy w fotelu ze strachu, ale efekt ten osiągnięto dość tanim combosem szybkiego montażu z głośnym dźwiękiem. Co gorsza wiemy już w jaki sposób nas będą straszyć twórcy po prologu, w którym młoda para znajduje Nell mało co nie dostając przy tym zawału. Co śmieszne, strasznych zagrywek wystarczyło ledwie do połowy filmu i wtedy musimy przebrnąć przez wspomnianą najnudniejszą część filmu będącą preludium do sceny egzorcyzmu, którą odprawia Zakon Prawej Ręki nie chcący dopuścić do zagłady ludzkości. W finałowych scenach niby dzieje się sporo, ale kamera zawsze ucieka z pomieszczeń, w których dochodzi do śmierci drugoplanowych bohaterów obrazu, albo wręcz do nich nie wchodząc. Pragnący większych wrażeń widz musi wtedy pozostać z wielkim uczuciem niedosytu. I nie wynagrodzą mu tego nawet ostatnie sceny apokalipsy w skali mikro.


   Jako że Nell jest centralną postacią filmu, cały aktorski ciężar spoczął na barkach Ashley Bell. Do jej gry nie mam żadnych zastrzeżeń. Sprawdza się zarówno w scenach, w których ma pokazać nieśmiałość i poznawanie swej seksualności, jak i w scenach, w których grana przez nią postać odczuwa niepokój czy wręcz przerażenie. Reszta obsady przechadza się gdzieś w tle, choć można tu wyróżnić występ Muse Watsona, znanego przede wszystkim z roli upiornego rybaka z dwóch części KOSZMARU MINIONEGO LATA.


   OSTATNI EGZORCYZM. CZĘŚĆ 2 niestety trudno jest polecić zarówno tym którym podobała się pierwsza część jak i tym widzom, którzy lubią horrory z wątkami religijnymi. Nastrój grozy jest tu budowany prymitywnymi metodami, jako takiego napięcia starcza zaledwie na połowę filmu, a tytułowy egzorcyzm jest dużo mniej (jeśli w ogóle) przerażający niż ten z finałowych scen oryginału. Ed Gass-Donnelly zrealizował obraz, który najlepiej będzie się sprawdzał w domowym zaciszu i to najlepiej z dobrze podkręconym dźwiękiem, bo tylko wtedy będzie szansa, że dostarczy Wam kilku dreszczyków emocji.
4/10

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz