piątek, 31 maja 2013

RZEŹ / THE TRIPPER (2006)



reżyseria - David Arquette
scenariusz - David Arquette, Joe Harris
obsada - Jaime King, Lukas Haas, Thomas Jane, Jason Mewes, Marsha Thomason, Waylon Payne, David Arquette, Balthazar Getty, Paz de la Huerta, Christopher Allen Nelson, Paul Reubens, Stephen Heath, Josh Hammond, Courteney Cox, Brad Hunt, Elizabeth Ryan, Redmond Gleeson, Ben Gardiner, Bert Kinyon
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 13 października 2006
polska premiera - 26 listopada 2007 (dvd)
źródło - dvd (Vision)

   Szóstka przyjaciół wybiera się vanem na organizowany w leśnej głuszy festiwal rockowy. Gdy przybywają na miejsce dochodzi do sprzeczki między nimi a trójką tubylców. Jednak to nic w porównaniu z czającym się w lesie psychopatycznym mordercą, który w masce Ronalda Reagana przy pomocy siekiery pozbawia życia kolejnych imprezowiczów.


   David Arquette, który spędził trochę czasu na planach kolejnych części KRZYKU Cravena, pozazdrościł swemu mistrzowi i postanowił nakręcić swój własny slasher. Akcję z małego miasteczka przeniósł do środka lasu, a akcenty komediowe tyczące się nawiązań do klasyki gatunku zastąpił odniesieniami do polityki. Wydawać by się mogło, że jest to udany patent na nieszablonowy horror. I tak jest w istocie. Trudno znaleźć podobny film wśród przedstawicieli kina grozy, ale czy oryginalność poszła w parze z jakością?

   Nie będę Was trzymał w niepewności. RZEŹ nie jest dobrym filmem. A prolog filmu tego nie zapowiada. Otóż na samym początku jesteśmy świadkami sceny, w której kilkuletni chłopiec sięga po piłę mechaniczną i używa jej na bogu ducha winnym obrońcy wycinki drzew. Gdy akcja przenosi się w czasy współczesne i pojawia się morderca, my już wiemy kto za tym wszystkim stoi, mimo tego że twórcy próbują zwieść nas na na manowce postacią Jimmy'ego, byłego chłopaka Samanthy, który długo po rozstaniu prześladuje ją telefonami. Tożsamość psychopaty jest więc znana i pozostaje nam tylko śledzić fabułę, w której widoczny jest brak zdecydowania jaki film kręcimy, co stwarza nieustające poczucie realizatorskiego bałaganu. Z jednej strony wszystko rozgrywa się według slasherowych schematów, z drugiej nierzadko fabuła zbacza na dziwne tory ukazując odloty bawiącej się bez opamiętania młodzieży, albo próbując wtrącić na siłę jakiś komentarz polityczny. Satyra polityczna ogranicza się tu jednak tylko do kilku wypowiedzi na temat prezydentury George'a W. Busha i odniesień do czasów, w których urząd ten sprawował Ronald Reagan, co jak na film z zacięciem politycznym to zdecydowanie za mało. Pozostaje więc kwestia horroru, a ten jest mocno przeciętny.

   Reżyser nie potrafi budować napięcia i stworzyć dobrego nastroju grozy. O ile postać mordercy wygląda całkiem fajnie, to jego krwawe wyczyny ogląda się bez emocji. Trudno zresztą sekundować ciągle naćpanym postaciom protagonistów, a sceny gdzie była szansa na większą dawkę adrenaliny, zostają spuentowane niezbyt wyszukanym humorem. Brak tu też tytułowej rzezi. Owszem, kilka soczystych scen się tu znalazło (prolog, epilog), ale tam gdzie aż się prosiło o mocne gore, reżyser postanawia zabawić się formą i zamiast ciętych kończyn oglądamy operatorskie sztuczki. Zdjęcia są chyba najmocniejszym elementem filmu i ładnie wygrywają leśną lokację, czy też obrazują świat widziany po zażyciu kwasu lub innej używki. Przyczepię się jeszcze do finału, w którym za bardzo skupiono się na postaci policjanta, spychając na tor boczny postać final girl, która otumaniona narkotykami nie jest w stanie bronić się przed psychopatą. Tym samym zrezygnowano z elementu, którym powinien charakteryzować się każdy dobry slasher, ale takim RZEŹ nie jest, więc mała strata.

   Bardzo dobra obsada gwarantuje przynajmniej dobrą grę aktorską i naprawdę nie ma tu się czego czepić. Roi się tu od znanych nazwisk. Oprócz jak zwykle profesjonalnej Jaime King, mamy tu szwagra reżysera - Thomasa Jane'a, znanego jako Jay w filmach Kevina Smitha Jasona Mewesa, jak również dwójkę aktorów z CZASU ŚMIERCI - Lukasa Haasa i Marshę Thomason. W epizodycznej roli kochającej psy hippiski pojawia się nawet ówczesna żona Arquette'a Courteney Cox.

   Szkoda, że tak dobra ekipa zmarnowała się w tak niedopracowanym filmie. Był potencjał, ale reżyserskie umiejętności zawiodły i wyszło, co wyszło. RZEŹ ma swoje momenty, ale jest ich zbyt mało żeby zadowolić bardziej wymagającego widza. To też film jest prędzej ciekawostką dla fanów występujących w nim aktorów, niźli pozycją którą powinien znać każdy miłośnik gatunku.
5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz