wtorek, 17 czerwca 2014

BURZA DUCHÓW / GHOST STORM (2011)



reżyseria - Paul Ziller
scenariusz - Paul Ziller
obsada - Carlos Bernard, Crystal Allen, Cindy Busby, Kacey Rohl, Aaron Douglas, Brett Dier, Andrew Dunbar, Steve Bacic, David Lewis, Nicholas Carella, Ken Kramer, Patricia Drake, Brent Stait
kraj produkcji - USA / Kanada
światowa premiera - 19 lutego 2011
premiera w Polsce - 23 maja 2014 (tv)
źródło - tv (Hbo)

   Czwórka nastolatków urządza imprezę na cmentarzu, gdy zbliża się burza. Jeden z piorunów trafia w pieczęć grobowca powstałego dla ofiar zbiorowego samobójstwa sprzed stu lat. Uwolnione w ten sposób zostają dusze samobójców, które zabijają jednego z nastolatków. Hal Miller, pełniący funkcję szeryfa ojciec Daisy, jedzie na miejsce zdarzenia znajdując ciało chłopca. Problem w tym, że jego zwłoki wyglądają jakby należały do starca, a przewiezione do miejskiej kostnicy zmieniają się w kupkę popiołu. Wraz ze swoją eks-żoną i koronerem Hal postanawia jeszcze raz wybrać się na miejsce zbrodni, by tam być świadkiem tego jak dusze formują się w wielką burzę, która kieruje się w stronę centrum miasteczka zamieniając w kupkę popiołu każdego, kto znajdzie się w jej zasięgu.


   Telewizyjny horror Paula Zillera (Yeti: Śnieżna stopa, Loch Ness Terror) został zrealizowany dla stacji SyFy, co przygotowało mnie na typową C-klasową rozrywkę, którą zapomina się zaraz po jej obejrzeniu. I w sumie tak też się stało, gdyż ta wariacja na temat Mgły Carpentera to do bólu oklepana historyjka o przebudzonym źle, które poluje na bogu ducha winnych mieszkańców małego miasteczka. W fabularny schemat została wpisana też trójka głównych bohaterów, którzy próbują rozwikłać zagadkę tajemniczej burzy. Mamy więc tu szeryfa i panią meteorolog, których kiedyś łączyły więzy małżeńskie i ich córkę, którą często trzeba ratować z opresji. Nie zaskakującym więc będzie to, że walka z paranormalnym żywiołem zbliży ponownie do siebie tą parę ku uciesze ich latorośli i najważniejsze, że o całą trójkę możemy być całkowicie spokojni, co jak zwykle negatywnie wpływa na próby budowania jakiegokolwiek napięcia.


   O grozie też można zapomnieć. Co prawda jeszcze na początku filmu podczas scen na cmentarzu można poczuć jej namiastkę, ale gdy burza duchów zaczyna zbierać swe żniwo w ilościach hurtowych obraz Zillera zmienia się w katastroficzne kino akcji, które reżyserowi też nie jest obce. Burza namierza swe kolejne ofiary, chwyta je w swe sidła, z których nie można uciec i zamienia w wybuchową kupkę popiołu. Takich scen jest w tym filmie zatrzęsienie i w pewnym momencie możemy być niemal pewni, że niczego nowego tu raczej nie zobaczymy. Ilość nie przeszła niestety w jakość, a wiedzcie że giną tu niemal wszyscy mieszkańcy miasteczka, często za pomocą wykonanego przez błyskawicę combo składającego się z kilku ofiar. Pewnym urozmaiceniem jest tu scenka, w której kontrolowana przez burzę kobieta chwyta pierwszego napotkanego pechowca i przekazuje mu śmiertelną dawkę wyładowań atmosferycznych (czy jak to tam nazwać), ale i on zostawia po sobie tylko grudy popiołu. Tym samym wydaje się ona całkowicie bezużyteczna, gdyż już we wcześniejszych partiach filmu dano nam do zrozumienia, że przed burzą nie ma ucieczki. Może wejść do pomieszczenia przez szpary w drzwiach, systemem kanalizacyjnym i wentylacyjnym, jak również przez gniazdko elektryczne.


   O BURZY DUCHÓW można powiedzieć jedno: na pewno nie jest to film, na którym będziecie się nudzić. Akcja gna cały czas do przodu, co kilka minut ktoś ginie i jeszcze do tego dochodzi zagadka dotycząca tego, co tak naprawdę wydarzyło się przed stu laty w Island Town. Walorem tej produkcji jest też dość dobra jak na telewizyjne standardy jakość techniczna. Tytułowa burza wygląda całkiem nieźle, tak jak i odłączające się od niej duchy samobójców, choć akurat w ich przypadku zabrakło mi większej szczegółowości w wyglądzie. Zgony wszystkich ofiar wyglądają za to niemal identycznie, to też spece od CGI nie mieli w tym przypadku za wiele do roboty oprócz stosowania metody "kopiuj i wklej". Tym co zdecydowanie zasługuje na pochwały są całkiem ładne zdjęcia udanie kreujące atmosferę sennego miasteczka. Prawdę mówiąc to dzięki pracy operatora BURZA DUCHÓW wygląda na film z kilkukrotnie wyższym budżetem niż zwyczajowy milion dolców. Do tego dochodzi całkiem dobrze sprawująca się obsada, z której warto wyróżnić Carlosa Bernarda w roli szeryfa i Crystal Allen grającą jego eksmałżonkę. Gdzieś tam na drugim planie kręcą się też telewizyjni wyjadacze: Steve Bacic i Aaron Douglas, któremu przypadła rola badacza zjawisk nadprzyrodzonych.


   Jak do każdej produkcji 'made by SyFy' tak i do BURZY DUCHÓW podchodziłem z pewną taką nieśmiałością, ale zupełnie niepotrzebnie. Film ten można umieścić w szufladce z produkcjami, które tej stacji wstydu nie przynoszą i gdyby nie doskwierający brak klimatu grozy i daleko idąca powtarzalność może i mógłbym go określić jako dobry. A tak jest to kolejny nie wymagający myślenia (lepiej nie myśleć na takich filmach) zapychacz czasu, który dobrze się ogląda i nic poza tym.

4/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz