niedziela, 29 czerwca 2014

PLUGAWA RZEKA / ROGUE RIVER (2012)



reżyseria - Jordan McClure
scenariusz - Ryan Finnerty, Kevin Haskin
obsada - Michelle Page, Bill Moseley, Lucinda Jenney, Chris Coy, Art Alexakis, Michael Cudlitz
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 16 stycznia 2012
premiera w Polsce - 29 czerwca 2014 (tv)
źródło - dvd (G2 Pictures, UK)

   Mara pragnie rozsypać prochy niedawno zmarłego ojca w rzece Rogue. Na miejscu spotyka tajemniczego mężczyznę, który proponuje jej nocleg po tym jak auto kobiety zostaje odholowane przez lokalnego szeryfa. Mara nie mając innego wyjścia przystaje na tę propozycję i udaje się do chatki nieznajomego, by tam poznać też jego żonę Leę. Wkrótce okaże się, że z pozoru sympatyczna para ma wobec swego gościa iście szaleńcze plany.



   Debiutancki film Jordana McClure wpisuje się w popularny nurt kina torture porn i opowieści o psychopatycznych rodzinkach. Tym razem mamy do czynienia z historią bardzo kameralną ograniczającą się praktycznie do rozgrywki między trójką postaci. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to że jedyna postać, z którą moglibyśmy się identyfikować nie została nam należycie przedstawiona. Mara to po prostu kolejna anonimowa, bogu ducha winna ofiara swej nadmiernej ufności w stosunku do obcych, co przypłaci wielce traumatycznymi przeżyciami. Już na wstępie jesteśmy świadkami sceny, w której rozhisteryzowane dziewczę w białej szacie idzie wzdłuż rzeki z pistoletem w ręku, po czym przystawia go do głowy i naciska spust. Wtedy cofamy się do momentu, gdy Mara wyrusza w swą ostatnią wspólną podróż z 'ojcem' nie wiedząc jeszcze, jaką niespodziankę zgotuje jej los. Gdy przekroczy próg chaty należącej do Jona i Lei znajdzie się w pułapce, z której mimo kilku prób nie będzie w stanie się wydostać.


   Problem w tym, że każde jej działanie skazane jest na porażkę, o czym doskonale wie widz, który obejrzał początek filmu. Wiemy, że dopóki Mara nie będzie miała na sobie białej szaty i nie wejdzie w posiadanie broni, dopóty będzie więźniem psychopatycznej pary. Tym samym jej działaniom nie towarzyszy takie napięcie jakie mogłoby się wytworzyć gdyby oszczędzono nam widoku sceny, która - jak się później okaże - jest jedną z ostatnich. Do tego momentu jesteśmy świadkami tego jak para gospodarzy stopniowo odsłania swe prawdziwe oblicze. Pierwszym takim przełomowym momentem jest reakcja gospodyni na zbicie talerza przez gościa. Kobieta nerwowo próbuje wyrwać z rąk Mary kawałki stłuczonego naczynia na wskutek czego poważnie rani ją po wewnętrznej stronie dłoni. Normalnie ranna zostałaby zawieziona szybko na pogotowie, ale nie w tym przypadku. Lea chwyta za igłę i nićmi zszywa ranę Mary nie zważając na jej protesty i wrzaski. To nie zniechęca kobiety do pozostania w domu swych gospodarzy, co prowadzi do kolejnego niepokojącego zdarzenia. Naszej bohaterce w końcu udaje się zasnąć, ale gdy się przebudza spostrzega niemal nagiego Jona, który mówi jej, że lubi patrzeć jak śpi. Dla Mary to za wiele i postanawia po cichu wymknąć się z chaty.


   Nie jest to takie łatwe, choć z pozoru się takie wydaje. Mary nie jest przywiązana do łóżka, a jej pokój nie jest zamknięty na klucz. Para psychopatów wydaje się nie przejmować wcale tym, że ich ofiara może w każdej chwili uciec. Według mnie jest to zręczny wybieg scenarzystów, którzy w jakiś sposób chcieli podtrzymać zainteresowanie widza do momentu, w którym wyjawione zostaną motywy Jona i Lei, nie siląc się przy tym na zachowanie podstawowych zasad logiki. Tak więc pierwsza połowa filmu opiera się na próbach ucieczki Mary z chaty, podczas gdy w drugiej części stuknięci gospodarze dają do zrozumienia bohaterce i widzowi, że pragną powiększyć rodzinę. Z początku wydawało mi się, że to Mary ma być jej nowym członkiem, co okazało się być bardzo mylnym tropem. Nie chcąc za wiele zdradzać mogę jedynie powiedzieć, że dojdzie tu do wymuszonego stosunku płciowego, którego konsekwencje zaskoczą zarówno widzów jak i samych antagonistów. Jest to tak naprawdę jeden z niewielu oryginalnych wątków w fabule PLUGAWEJ RZEKI, który jednocześnie może uchodzić za bardzo kontrowersyjny. Zresztą twórcy filmu często przekraczają granice dobrego smaku, co nie każdemu może się spodobać, a co często przybiera wręcz karykaturalną formę. Wystarczy wspomnieć o tyleż niesmacznej, co komicznej scenie, w której Lea postanawia nakarmić Marę przystawiając jej usta do swej piersi.


   Nie wątpię, że celem autorów PLUGAWEJ RZEKI było właśnie zaszokowanie widza. I chyba tylko na tym opierał się ich pomysł na tę fabułę. Owszem, końcowy twist rzeczywiście zaskakuje, ale nie ma co ukrywać, że jako całość obraz McClure'a wypada dość przeciętnie i tylko w niektórych swych momentach potrafi naprawdę zainteresować. Na szczęście mimo dość niskiego budżetu film został nakręcony na całkiem dobrym poziomie. Podobać mogą się ciekawe zdjęcia, dobrze dobrana ścieżka dźwiękowa jak i przekonująco zagrane postaci. W tym przypadku naprawdę nie ma się czego czepiać. Większość recenzentów skupia się tu na kreacji Billa Moseleya, ale według mnie warto też wyróżnić Lucindę Jenney, której Lea jest tu zdecydowanie mroczniejszą i bardziej nieprzewidywalną postacią niż paradujący w slipach przez pół filmu Jon.


   Moim zdaniem PLUGAWA RZEKA nie przypadnie do gustu większości widzów ze względu na swój mocno kontrowersyjny charakter, co z kolei dla niektórych okazać się może jego największą zaletą. Dla mnie zabrakło tu klimatu, czy choćby scen mocno trzymających w napięciu, o strachu już nie wspominając. Brak tu też jakichś bardziej brutalnych scen, a tam gdzie aż się o to prosiło, postanowiono pozostawić wszystko wyobraźni widza. Miłośnicy gatunku nie znajdą tu więc za wiele atrakcji, acz jeśli nie macie nic lepszego do obejrzenia, to może sami się przekonajcie, co w tym filmie jest tak plugawego.

4,5/10




      

1 komentarz: