wtorek, 3 czerwca 2014

UŚPIENI / THE QUIET ONES (2014)



reżyseria - John Pogue
scenariusz - Craig Rosenberg, Oren Moverman, John Pogue, Tom de Ville
obsada - Jared Harris, Sam Claflin, Erin Richards, Rory Fleck-Byrne, Olivia Cooke, Laurie Calvert
kraj produkcji - USA / Wielka Brytania
światowa premiera - 8 kwietnia 2014
premiera w Polsce - 16 maja 2014 (kino)
źródło - kino (Kino Świat)

   Lata 70. XX wieku. Profesor Coupland jest święcie przekonany, że za wszelkie zjawiska paranormalne odpowiedzialne jest skumulowanie negatywnej energii ludzkiej. By to udowodnić podejmuje eksperyment mający polegać na próbie wyleczenia młodziutkiej Jane, będącej ponoć w kontakcie z nieznaną siłą o imieniu Evey. Do udziału w doświadczeniu  profesor zaprasza trójkę swych najlepszych studentów. Gdy z uwagi na kontrowersyjność działań Couplanda uczelnia zawiesza finansowanie jego badań, ten wraz z Jane i swymi asystentami przenosi się do położonego na odludziu domu. Tam też zaczyna dochodzić do coraz bardziej przerażających zjawisk, które jednak nie są w stanie zachwiać wiarą profesora w to, że coś takiego jak duchy czy opętanie nie ma racji bytu. Do czasu...


   Reaktywowana kilka lat temu legendarna wytwórnia Hammer dała się poznać szerszej publiczności dzięki remake'om Pozwól mi wejść i Kobiety w czerni, jednego z najlepszych filmów grozy powstałym w 2012 roku. I choć historia opowiedziana w UŚPIONYCH stwarza pozory oryginalności, to w rzeczywistości jest kolejnym tworem wykorzystującym powtarzające się w kinie grozy motywy, które w ostatnich latach przeżywają rozkwit popularności. Jesteśmy więc tu świadkami zjawisk paranormalnych jak i czymś na wzór opętania. Dodatkowo całość ubarwiają wstawki z materiałami kręconymi kamerą video, co miało być ukłonem w stronę miłośników nurtu found footage. Tyle zabiegów, by dotrzeć do jak największego grona miłośników opowieści z dreszczykiem nie na wiele się jednak zdało, skoro otrzymaliśmy historię, która nie porywa a momentami wręcz przynudza. 


   W trakcie dość krótkiej ekspozycji poznajemy Briana, domorosłego operatora mającego za zadanie dokumentować przebieg badań profesora, jak i dwójkę jego współpracowników - sympatycznego Harry'ego oraz blondwłosą piękność Krissi. Zapoznajemy się też pokrótce z tym, co zamierza osiągnąć Coupland w trakcie pracy nad psychiką Jane, która niemal cały czas spędza w pomieszczeniu zamkniętym na klucz i z którą jakikolwiek niekontrolowany przez profesora kontakt jest zabroniony z uwagi na możliwość wystąpienia anomalii mogących zakłócić przebieg eksperymentu. Dla Briana zakaz ten wkrótce stanie się solą w oku, gdyż Jane jawi mu się jako niewinna i krucha istota będąca jedynie ofiarą naukowych zapędów Couplanda. Nastąpi jednak i taki moment, w którym i on będzie musiał przyznać sam przed sobą, że trzymanie Jane pod kluczem nie było wcale podyktowane kaprysem profesora, a  środkiem koniecznym do tego, by uśpione w dziewczynie negatywne emocje odizolować od środowiska zewnętrznego. Wkrótce okaże się bowiem, że Jane jest zagrożeniem nie tylko dla samej siebie, ale też dla wszystkich uczestników eksperymentu.


   Twórcy UŚPIONYCH bardzo się starali, by ich dzieło mroziło krew w żyłach, ale niestety nie za bardzo im to wyszło. W filmie przeważają długie dialogi pomiędzy Brianem i Couplandem wyjaśniającym chłopakowi kolejne podejmowane przez siebie kroki w celu wyleczenia pacjentki jak i sesje podczas których dziewczyna próbuje nawiązać kontakt z Evey. Właśnie w czasie tych seansów mieliśmy w zamierzeniu reżysera trząść się ze strachu, co się jednak nie udało ze względu na zastosowane przez niego sposoby straszenia. Mamy więc tu sporo scen, w których narastające napięcie miast eksplodować nam w twarz ulatuje niestety z wiatrem, a jedynym skutecznym środkiem do tego by wzbudzić w nas jakąś żywszą reakcję podczas seansu jest atakowanie naszych uszu hałaśliwymi dźwiękami, które mogłyby zbudzić nieboszczyka, a na pewno potrafią wybudzić z letargu uśpionego powolnym rozwojem akcji widza. Nie bardzo pomagają też zastosowane w filmie częste ujęcia z kamery video nawiązujące do tego, co już mogliśmy  oglądać w niezliczonej liczbie horrorów nurtu found footage, a które są już na tyle wyeksploatowane, że nie będą w stanie dostatecznie podnieść napięcia u nawet średnio zapoznanych z tematem miłośników ekranowej grozy.


   UŚPIENI przypominają mi trochę największe ubiegłoroczne kinowe rozczarowanie jakim była druga część Ostatniego egzorcyzmu. Tak jak wtedy niemal cały seans przesiedziałem w kinowym fotelu zupełnie zobojętniały. Obojętni byli dla mnie (poza jednym wyjątkiem) bohaterowie filmu jak i przebieg prowadzonych przez Couplanda eksperymentów. Troszkę uratował sytuację ostatni akt UŚPIONYCH, w którym zaczyna się coś naprawdę dziać i w którym to rzeczywiście można odczuć jakieś napięcie. Co z tego skoro ostatnie ujęcia z do bólu sztucznym komputerowym ogniem przywodzą na myśl najgorsze telewizyjne produkcje i psują bardzo dobrą pracę operatora. Szkoda też aktorów, którzy wycisnęli z papierowych postaci ile się dało. Podobali mi się zwłaszcza charyzmatyczny Jared Harris i niezwykle urodziwa Erin Richards, której żywiołowa Krissi jest przeciwieństwem dość enigmatycznych postaci zagranych przez Sama Claflina i Olivię Cooke. Od strony warsztatowej jest to naprawdę poprawnie zrealizowany horror to też szkoda, że nie potrafi dostarczyć porządnej dawki emocji. Jest to zarazem kolejny tegoroczny obraz udowadniający, że rok 2014 może być jednym z najgorszych w historii gatunku. Nie jestem natomiast pewien czym kierował się polski dystrybutor filmu zmieniając w ostatniej chwili jego tytuł z CISI na UŚPIENI. Kto tu jest uśpiony? Widzowie na pewno.
5/10


  

3 komentarze:

  1. Dobrze, że nie wypuściłam się na ten horror. Wybierasz się na Babadooka? Planuję seans po weekendzie, więc może Ty będziesz pierwszy i w razie wtopy ustrzeżesz mnie przed tym filmem;)
    ilsa

    OdpowiedzUsuń
  2. Pełen obaw planuję wypuścić się w czwartek. Postaram się napisać recenzję szybciej niż tę powyższą, którą napisałem dwa tygodnie po seansie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Yhym, okej w takim razie będę czekać;)
    ilsa

    OdpowiedzUsuń