piątek, 16 stycznia 2015

PRZEKLĘTA / CURSED (2005)



reżyseria - Wes Craven
scenariusz - Kevin Williamson
obsada - Christina Ricci, Jesse Eisenberg, Joshua Jackson, Milo Ventimiglia, Mya, Shannon Elizabeth, Judy Greer, Portia de Rossi, Kristina Anapau, Michael Rosenbaum, Scott Baio, Jonny Acker, Eric Ladin
kraj produkcji - USA / Niemcy
światowa premiera - 25 lutego 2005
premiera w Polsce - 28 października 2005 (kino)
źródło - dvd (SPI, PL)

   Podczas pełni księżyca, w trakcie jazdy Mulholland Drive, samochód którym jedzie dwójka rodzeństwa, Ellie i Jimmy, zderza się z niezidentyfikowanym zwierzęciem. Dochodzi do kolizji z innym autem, które wypada z drogi. Rodzeństwo rusza na ratunek kierowcy, którym okazuje się przerażona Becky. Ellie z Jimmym próbują wyciągnąć poszkodowaną z auta, gdy zjawia się krwiożercze zwierzę i rozszarpuje dziewczynę na pół, ich samych niegroźnie raniąc. Już wkrótce rodzeństwo zaczyna obserwować zmiany zachodzące w ich organizmach. Wyostrza im się wzrok, węch, wzrasta też siła. Z nowych zdolności cieszy się zwłaszcza Jimmy, który wreszcie może się uwolnić od łatki szkolnego popychadła. Jego radość nie trwa jednak długo, gdyż odkrywa że wraz z siostrą przeżyli prawdopodobnie atak wilkołaka.


   Zarówno Wes Craven jak i Kevin Williamson, po sukcesie serii Krzyk, długo kazali czekać fanom horroru na swój następny wspólny projekt. Niestety dłużej niż tego pewnie chcieli twórcy Przeklętej, której okres produkcyjny stał się dla nich prawdziwą zmorą. Po tym jak nakręcono cały materiał, ktoś doszedł do wniosku, że scenariusz trzeba przerobić. I tak trzeba było dokręcić nowe sceny i zatrudnić nowych aktorów w miejsce tych, którzy ze względu na inne zobowiązania nie byli w stanie powrócić na plan. W ten sposób sceny z pierwszej wersji nie wypełniły nawet połowy filmu, który ostatecznie trafił do amerykańskich kin z ponadrocznym poślizgiem. A to zapewne też dlatego, że pierwotnie Przeklętej przyznano kategorię R, co producentom chcącym dotrzeć do jak najszerszej widowni było bardzo nie na rękę. Postanowili więc wyciąć z właściwego już filmu niemal wszystkie krwawe sceny (w tym efektowną scenę śmierci bohaterki granej przez Shannon Elizabeth) i wszelkie wulgaryzmy w dialogach. Tym samym dostaliśmy kolejny horror skrojony pod nastoletnią amerykańską publikę, która pomimo nadziei jego producentów, zupełnie go zignorowała i ten okazał się box office'ową wtopą. Czy słusznie?


    To, co się udało Cravenowi i Williamsonowi, to stworzyć całkiem fajny klimacik na początku filmu. Mamy więc dwie dziewczyny, Becky i Jenny, które podczas wizyty u wróżki zostają przez nią ostrzeżone przed grożącym im niebezpieczeństwem. Gdy jedną z nich widzimy później jako ofiarę wypadku spowodowanego przez rodzeństwo Myersów, wiemy że nie może się to dla niej skończyć dobrze. I faktycznie, bestia dopada ją znienacka wyciągając z auta, a wraz z nią Ellie i Jimmy'ego, którzy próbują wyrwać dziewczynę ze szponów napastnika. Ich starania nie przynoszą skutku, a na domiar złego sami odnoszą rany. Po tak iście obiecującym początku można by się spodziewać dobrego, a przede wszystkim mocnego filmu o wilkołakach. I rzeczywiście, dość szybko ma miejsce kolejny atak wilkołaka w chyba najlepszej scenie Przeklętej, która rozgrywa się na podziemnym parkingu. Po tak rewelacyjnie poprowadzonych i trzymających w napięciu scenach następuje jednak zelżenie tonacji filmu. Miast strachu jesteśmy świadkami komicznej strony bycia wilkołakiem, w czym zasługa Jessy'ego, który zaczyna być pewny siebie i swej seksualnej atrakcyjności, co objawia się dość nieoczekiwanym wyznaniem jednego z bohaterów. Trochę gorzej znosi zachodzące w niej zmiany Ellie, ale to ona pierwsza uświadomi sobie kim jest grasujący w Los Angeles wilkołak.


   I od tego momentu historia wraca na właściwy tor, a ostatnie dwadzieścia parę minut filmu to nieustanne potyczki z wilkołakiem. Choć finałowe sceny nie trzymają już tak w napięciu, to jednak nie pozwalają się nudzić, a jedna z przyszykowanych przez twórców niespodzianek dotycząca tożsamości bestii jest naprawdę zaskakująca. Gorzej sprawy się mają z efektami specjalnymi. Scena przemiany człowieka w wilkołaka, jest jedną z tych, na którą zawsze czekam z niecierpliwością. Zawsze podobała mi się ta okrutna fizyczność zmian zachodzących w trakcie transformacji w wilka. Przykro mi więc oznajmić, że proces ten w filmie Cravena jest jednym z najgorszych jakie widziałem w wysokobudżetowym horrorze. Scena przemiany została zrobiona za pomocą okropnego CGI, które momentami przypomina produkcje kanału SyFy. Jest strasznie plastikowo i wręcz śmiesznie, co dziwi tym bardziej, że za efekty odpowiada sam Rick Baker, którego uhonorowano Oscarami za najlepszą charakteryzację w Amerykańskim wilkołaku w Londynie i remake'u Wilkołaka! Pozytywnie zaskoczył mnie natomiast występ psa Zippera, ale to już musicie zobaczyć sobie sami.


   Wes Craven od czasu pierwszej części Krzyku nie może narzekać na brak zainteresowanych w występach w jego filmach. W Przeklętej możemy więc podziwiać wielu znanych aktorów, w tym Jesse Eisenberga, który kilka lat później zabłysnął w The Social Network i Zombieland. Na plakacie promującym film próżno szukać jego nazwiska, mimo że gra jedną z dwóch wiodących ról, jak się później okazało, typową w jego karierze. Znalazło się tam jednak miejsce dla Shannon Elizabeth, którą możemy oglądać na ekranie przez jakieś pięć minut, co ówczesnych fanów tej aktorki mogło bardzo rozczarować. Największą gwiazdą filmu jest bez wątpienia Christina Ricci, która wygląda bardzo dojrzale (w ten pozytywny sposób) i przyciąga uwagę widza w każdej scenie, w której występuje. Stawkę aktorską uzupełniają też Joshua Jackson, jak zwykle niezawodna Judy Greer, Portia de Rossi i Milo Ventimiglia, który rok później zabłysnął w telewizji występem w serialu Heroes. Trochę mi szkoda, że z powodu licznych przeróbek nie dane nam było zobaczyć w Przeklętej Mandy Moore, która została zastąpiona przez Myę. Ciekawe jakby wypadła w tak nietypowej dla siebie roli.


   Można narzekać, że Przeklęta jest filmem zbyt lekkim i przyjemnym jak na taką tematykę. Mogą przeszkadzać też niektóre komediowe wtręty (pokazywanie fucka przez bestię) i zbytni pośpiech w doprowadzeniu historii do finału. Z drugiej strony akcja gna bardzo szybko do przodu i nie sposób tu się nudzić, a schematyczność fabuły zanadto nie przeszkadza, gdyż jest tu kilka scen, które rzeczywiście mogą zaskoczyć. Tak więc nie jest to film o wilkołakach, którego spodziewalibyśmy się zobaczyć od twórcy Koszmaru z ulicy wiązów, ale sam w sobie dostarcza czystej, może głupawej, ale nieskrępowanej rozrywki. A to mi w zupełności wystarcza.

6,5/10

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz