piątek, 27 marca 2015

KRÓLOWA KRWI / QUEEN OF BLOOD aka PLANET OF BLOOD (1966)



reżyseria - Curtis Harrington
scenariusz - Curtis Harrington
obsada - John Saxon, Basil Rathbone, Judi Meredith, Dennis Hopper, Florence Marly, Robert Boon, Don Eitner, Forrest J. Ackerman
kraj produkcji - USA
światowa premiera - marzec 1966
źródło - tv (Mgm HD)

   Jest rok 1990. Ziemianie odbierają sygnał z innej galaktyki z zaszyfrowaną wiadomością. Wynika z niej, że już wkrótce na Ziemi ma wylądować statek z delegacją złożoną z kilku przedstawicieli obcej rasy. Wskutek nieprzewidzianych okoliczności kosmici zmuszeni są wylądować awaryjnie na Marsie. Ziemianie postanawiają wysłać ekipę ratunkową z bazy umiejscowionej na księżycu. Po dotarciu na miejsce okazuje się, że przy życiu została tylko jedna kosmitka, którą Ziemianie zabierają na swój statek. Wkrótce przekonują się jak błędna była to decyzja.


  Królowa krwi to ultra-niskobudżetowy film wyreżyserowany przez Curtisa Harringtona, który zadebiutował w 1961 roku Nocnym przypływem, dystrybuowanym w USA przez należącą do Rogera Cormana American International Pictures. Ścisłą współpracę panowie nawiązali dopiero cztery lata później, kiedy to Harringron pracował już bezpośrednio dla Cormana podpisując się pod filmem science-fiction Voyage to the Prehistoric Planet, który był przemontowaną na potrzeby amerykańskiego rynku wersją powstałego w ZSRR Planet Bur (1962). Stamtąd pochodzą dwa inne filmy, do których słynny producent zakupił prawa: Mechte navstrechu (1963) i Nebo Zovyot (1959). Drugi z nich Corman przemontował, dodał kilka scen i pod tytułem Battle Beyond the Sun wprowadził do amerykańskich kin w 1962 roku. Mechte navstrechu nie spotkał ten zaszczyt, ale spora część zdjęć pochodząca z tego dzieła (i w mniejszym stopniu z Nebo Zovyot) została wmontowana do całkiem nowego filmu o intergalaktycznej wampirzycy, który w USA był wyświetlany wraz z Blood Bath Jacka Hilla i Stephanie Rothman. W tym przypadku, jak sam reżyser wspominał w jednym z wywiadów, 90% filmu to materiał nakręcony przez niego, a ujęć z sowieckich produkcji użyto tylko z powodu niskiego budżetu, który nie pozwalał na przedstawienie historii w należyty sposób. Jak by nie patrzeć, choć historia powstawania takich dzieł była niezwykle ciekawa, to Królowa krwi sama w sobie jest filmem dość przeciętnym, który może teraz liczyć na zainteresowanie przede wszystkim ze względu na udział w nim dwóch kultowych aktorów.


   Film wyraźnie dzieli się na dwie części. W pierwszej poznajemy kilku badaczy międzyplanetarnych przestworzy, którzy stają się świadkami epokowego zdarzenia. Przedstawiciele obcej cywilizacji nawiązali z Ziemią kontakt, a co więcej - są w drodze na zieloną planetę. Po tym jak ich zamiary spalają na panewce dzielni astronauci podejmują się misji ratunkowej. Na Marsie ląduje statek Oceano z ekipą, w skład której wchodzą komandor Anders Brockman, Paul Grant i Laura James. Wkrótce dwójka mężczyzn przywdziawszy skafandry rusza zbadać rozbity statek obcych, ale jedyne co tam znajdują, to zwłoki jego załogi. Przebywający w bazie na księżycu Allan Brenner i Tony Barrata postanawiają wspomóc swych kolegów w poszukiwaniach zasiadając za sterami Meteora, małej rakiety, której zbiornik paliwa pozwala jedynie na dotarcie na jednego z satelit Marsa. Traf chciał, że właśnie tam rozbił się inny statek obcych, we wnętrzu którego Allan i Tony znajdują nieprzytomną kosmitkę. Allanowi, nie bez przeszkód, udaje się  przetransportować ją na pokład Oceano, gdzie wraz ze swymi kolegami będzie próbował poznać naturę niezwykłego gościa.


   Do momentu, w którym Królowa Obcych zostaje wniesiona na pokład Oceano, mamy do czynienia z dość standardowym jak na lata 60-te kinem z gatunku science-fiction. Jesteśmy świadkami międzyplanetarnych wojaży, lądowania na Marsie itp. atrakcji, które to właśnie wycięto ze wspomnianych wcześniej sowieckich produkcji i wmontowano do Królowej krwi. Każda bardziej widowiskowa scena czy też ujęcia z monumentalnymi elementami scenografii nie zostały nakręcone przez Harringtona. Bardzo łatwo jest zresztą rozpoznać fragmenty filmu, które nie są jego autorstwa, gdyż te charakteryzuje "miękkość", podczas gdy świeży materiał odznacza się dużo większą ostrością. Wszystko razem  zmontowano jednak na tyle umiejętnie, iż poszczególne sceny tworzą dość spójną całość, a zmiany w fakturze obrazu zbytnio nie przeszkadzają. A jeśli już, to tylko do czasu, gdyż akcja drugiej połowy filmu nie wykracza poza wnętrza statku z kosmitką na pokładzie. I wtedy też przechodzimy do tej części Królowej krwi, w której znaczącą rolę zaczynają odgrywać elementy kina grozy. A czy udane?


   Trzeba przyznać, że tytułowa królowa wygląda bardzo nietuzinkowo. Jej skóra ma zielony odcień, z którym mocno kontrastuje noszony przez nią czerwony kostium, a jej głowę zdobi fantazyjna fryzura z białymi włosami zaczesanymi ku górze, na kształt napęczniałego stożka. Gdy kosmitka odzyskuje przytomność nasi bohaterowie próbują nawiązać z nią kontakt. Okazuje się, że jest "przyjaźnie" nastawiona do osobników płci męskiej, podczas gdy jedyną kobietę na pokładzie obrzuca lodowatym spojrzeniem. Prawdopodobnie jest też wrażliwa na ból, o czym może świadczyć jej reakcja na widok strzykawki. Zagadką są natomiast zwyczaje żywieniowe Królowej. O ile bez mniejszych oporów wypija szklankę wody, tak odmawia przyjęcia jakiegokolwiek posiłku. Gdy nadchodzi czas odpoczynku, załoga Oceano udaje się do swoich kajut zostawiając kosmitkę w rękach Paula. Jakież jest ich zdziwienie, gdy po przebudzeniu znajdują swego kolegę martwego, z ranami kłutymi na nadgarstku. Tymczasem Królowa śpi sobie w najlepsze, a jej zakrwawione usta mocno dają do zrozumienia jakim rarytasem nie pogardzi.


   Dalsza część filmu opiera się na próbie przetransportowaniu obcej na Ziemię bez narażania życia członków ekipy ratunkowej. W ruch idą zapasy osocza, a gdy i to nie wystarcza, naukowcy oddają swą własną krew po to, by zaspokoić głód Królowej. A że ta ma niepohamowany apetyt, nie trzeba długo czekać na kolejną ofiarę i dość nieoczekiwanie szybko poprowadzony finał. Przyznam, że końcówka mocno mnie rozczarowała. Oczekiwałem jakiejś porządnej konfrontacji pomiędzy kosmitką a pozostałą przy życiu resztą załogi, a tu jeden, dwa ruchy i po sprawie. A przecież można to było rozegrać ciekawiej. Szkoda, że nie wykorzystano do końca niezwykłych zdolności antagonistki kryjących się w jej oczach, które hipnotyzują przyszłą ofiarę tak, że ta całkowicie oddaje swój życiodajny płyn. Jesteśmy przecież świadkami jak kosmitka chcąc uwolnić się z więzów przepala wzrokiem krępujący ją sznur, a ta zdolność dawała już spore pole do popisu jeśli idzie o uatrakcyjnienie finałowej walki. Pamiętać jednak należy, jak niskim budżetem dysponował Harrington, którego lwia część poszła na gaże aktorskie, scenografię i kostiumy. A w tym przypadku nie ma co narzekać. Jest kolorowo, wręcz fantastycznie, a seans umila oglądanie dwóch legend kina w młodej wersji - Johna Saxona i Dennisa Hoppera.


   Królowa krwi jest produktem, który jak wiele jemu podobnych z tamtych lat nie przetrwał próby czasu. Grozy tu niewiele, klimacik jakiś jest, ale wątpię by jakikolwiek współczesny widz miał się tu czego bać. Prawdą jest, że nie każdy horror musi straszyć by był warty uwagi. Wystarczy trochę napięcia wynikającego z sytuacji, w których protagoniści muszą walczyć o życie z jakimś zagrożeniem, a na tym polu Królowa krwi też odnosi dotkliwą porażkę. Wszystkie ofiary giną poza ekranem, a jak już rodzi się nadzieja na trochę więcej emocji oglądamy planszę z napisem The End. Nie obyło się jednak bez niespodzianki na sam koniec, jakim jest odkrycie przez bohaterów filmu prawdziwych zamiarów Królowej, co rzuca nieco więcej światła na cele rządzonej przez nią rasy kosmitów. A te jak zwykle nie są zbyt korzystne dla nas, Ziemian. Jeśli lubicie takie klimaty, to myślę że możecie zaryzykować seans Królowej krwi. Nie jest to pozycja obowiązkowa, a wręcz można spokojnie ją pominąć, ale daje jako takie wyobrażenie na temat tego, jak wyglądało w latach 60-tych kino klasy B w tym lepszym wydaniu.

5/10

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz