sobota, 16 maja 2015

PARK JURAJSKI / JURASSIC PARK (1993)



reżyseria - Steven Spielberg
scenariusz - Michael Crichton, David Koepp
obsada - Sam Neill, Laura Dern, Jeff Goldblum, Richard Attenborough, Bob Peck, Martin Ferrero, Joseph Mazzello, Ariana Richards, Samuel L. Jackson, BD Wong, Wayne Knight, Miguel Sandoval
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 11 czerwca 1993
premiera w Polsce - 3 września 1993 (kino)
źródło - blu-ray (TiM Film Studio, PL)

      Starszy milioner John Hammond, na kupionej przez siebie wyspie, dzięki pracy wybitnych naukowców, odtwarza warunki panujące na ziemi przed milionami lat. Stworzony przez niego rezerwat, którego główną atrakcją są żyjące dinozaury, ma być udostępniony szerokiej publiczności. Wskutek nieszczęśliwego wypadku Hammond zmuszony jest zaprosić na teren parku trójkę niezależnych ekspertów, którzy mają potwierdzić, że ten jest bezpiecznym miejscem dla turystów. Na wyspę przybywa dwójka paleontologów, Alan Grant i Ellie Sattler, oraz ekscentryczny matematyk, Ian Malcom. Podczas zwiedzania parku trójce naukowców towarzyszą wnuki Hammonda i jego prawnik. Wkrótce okazuje się, że jeden z nielojalnych pracowników staruszka dokonał sabotażu, na skutek którego zostaje wyłączone zasilanie na całej wyspie, w tym wszelkie systemy bezpieczeństwa. Pozbawione kontroli dinozaury wydostają się na wolność.


   Nie ma chyba takiego widza, który by nie oglądał lub chociaż nie słyszał o jednym z największych przebojów wszech czasów jakim jest Park jurajski. Nawet chyba sam Steven Spielberg nie spodziewał się, jakie szaleństwo na dinozaury rozpęta wyreżyserowany przez niego scenariusz oparty na bestsellerowej powieści Michaela Crichtona. Mimo, że od premiery jego filmu minęło już ponad 20 lat, to w każdym szanującym się sklepie z zabawkami nie może zabraknąć miniaturowych wersji prehistorycznych gadów, które później będą zagracać niejeden dziecięcy pokój. Co ważniejsze, pomimo upływu czasu, Park jurajski ogląda się wciąż z otwartymi ustami, a zastosowane w nim efekty specjalne niemal w ogóle się nie zestarzały. Dinozaury wyglądają jak żywe i cieszą oczy każdego widza, który dzięki wizjonerskiemu geniuszowi Spielberga może obudzić w sobie dziecko i przenieść się w prehistoryczne czasy. Czasy, jakie już, na nasze szczęście, nie powrócą.

   Fabuła filmu nie należy do skomplikowanych. Ot grupa nieszczęśników ma nieszczęście zmierzyć się w śmiertelnym pojedynku z czymś, co w realnym świecie nie ma najmniejszej racji bytu. Mówi się, że w prostocie siła i tak jest w przypadku scenariusza Parku jurajskiego. Pierwsza połowa filmu to dość długie wprowadzenie do właściwej akcji, w czasie którego poznajemy naszych bohaterów, obdarzonych zjednujących sympatię widza cechami. Trudno nie polubić zarówno doktora Granta, pomimo że ten nie pała sympatią do dzieci, jak i jego partnerki, doktor Sattler. Fascynuje też postać Iana Malcolma, zarozumiałego playboya, który jest tu autorem kilku trafnych spostrzeżeń na temat igrania człowieka z naturą. Nawet postacie dziecięce nie irytują tak jak w podobnych produkcjach i nic dziwnego, że po jakimś czasie nawet sam Grant przestaje je traktować jak piąte koło u wozu. Pomimo tego, że przez godzinę filmu niewiele się dzieje, to cały czas podskórnie czuć nadciągające niebezpieczeństwo. Z której strony uderzy? Nie bez znaczenia  dla naszych przeczuć jest na pewno prolog, w którym jeden z pracowników Hammonda zostaje zabity przez triceratopsa. Wiemy, że sytuacja się powtórzy, a Spielberg umiejętnie podsyca nasze obawy nie pokazując zarówno nam jak i bohaterom filmu najbardziej niebezpiecznych okazów w parku.

   Nadchodzi jednak moment kultowej już sceny, w której woda w szklance zaczyna drżeć, a zza zarośli wychodzi największa gwiazda Parku jurajskiego. Scena z tyranozaurem to mistrzowski popis umiejętnie budowanego napięcia, a że nie wyszła ona Spielbergowi przypadkiem, przekonamy się jeszcze kilka razy w trakcie trwania seansu. Zarówno pogoń t-rexa za pędzącym samochodem, starcie najemnika Hammonda z triceratopsami czy w końcu pełen suspensu finał rozgrywający się w znajdującym się w parku muzeum, to prawdziwe wisienki na torcie w tej niezwykle wciągającej produkcji. Nic tu nie rozgrywa się przypadkiem, a nawet te niby niezbyt ważne sceny z pierwszej połowy filmu mają olbrzymie znaczenie dla przyszłych zdarzeń. Jeśli Grant mówi, że tyranozaury reagują na ruch, a triceratopsy działają w grupie podstępem osaczając swą ofiarę, to później niektóre z postaci przekonają się o tym na własnej skórze. Scenariusz Parku jurajskiego jest dopięty na ostatni guzik, a Spielberg udowodnił swą pracą, że może nakręcić wszystko. Nawet familijny film o krwiożerczych dinozaurach.

   Możecie się zapytać, czy taka "niewinna" produkcja dla całej rodziny zainteresuje fana horroru? Myślę, że odpowiedź na to pytanie znajdziecie w poprzednim akapicie. Choć w pierwszej kolejności jest to bardzo udane kino Nowej Przygody, to nie można mu też odmówić elementów typowych dla monster movies. Dinozaury pożerają kilka ofiar i choć ich ataki pozbawione są niemal widoku krwi, to towarzyszące tym scenom napięcie w pełni te "braki" rekompensuje. Mógłbym nawet rzec, że niektóre momenty są zaskakująco intensywne jak na film kręcony również z myślą o bardzo młodej widowni. Sukces Parku jurajskiego nie byłby możliwy, gdyby nie wspaniała praca speców od efektów specjalnych. Zarówno Stan Winston, który zajął się animatronicznymi modelami dinozaurów jak i autorzy (Dennis Muren, Phil Tippett i Michael Lantieri) szybko rozwijającej się grafiki komputerowej spisali się na medal, za co słusznie zostali nagrodzeni Oscarem. Park jurajski został nagrodzony również dwiema statuetkami w kategoriach dźwiękowych, czemu nie można się dziwić oglądając chociażby pierwszą scenę wejścia tyranozaura. Jest ona rozegrana w absolutnej ciszy, przerywanej jedynie dudniącymi krokami i rykami dinozaura. Rezygnacja z budującej napięcie muzyki była w tym przypadku jedynym słusznym wyborem.

   Czy film ma jakieś słabe punkty? Jest ich naprawdę niewiele i są one zwyczajnym czepianiem się. Ot, John Hammond to dla mnie postać wyciągnięta jakby z innej bajki, która ma klapki na oczach i naiwnie wierzy w sukces swego przedsięwzięcia, a jej miłość do wszystkich wyhodowanych zwierząt jest z lekka niepokojąca. Mocno naciągana jest też scena z ogrodzeniem, która miała zapewne bawić, a mi wydała się zbyt nierealna jak na przecież w miarę logicznie prowadzoną akcję. Rozbawiło mnie za to długie ujęcie z Jeffem Goldblumem, w którym ten leży w rozpiętej koszuli jakby pozował Jackowi Dawsonowi w parodii Titanica. Więcej grzechów nie pamiętam, bo cała reszta to niemal arcydzieło kina rozrywkowego. Do jego sukcesu przyczynili się też aktorzy. Trudno tu znaleźć jakiś słaby punkt. Zarówno Sam Neill, Laura Dern, wspomniany Goldblum i Richard Attenborough (mimo wszystko) jak i Joseph Mazzello z Arianą Richards w rolach wnuków Hammonda, stworzyli bardzo przekonujące kreacje, przez co bez trudu można im kibicować podczas starć z dinozaurami. Nie można też zapomnieć o Samuelu L. Jacksonie, a przede wszystkim o Bobie Pecku, który zagrał ciekawą, może nawet zbyt  pobieżnie potraktowaną postać strażnika parku.

   Dla mnie Park jurajski jest niemal bezbłędnym przykładem widowiska w stylu monster movies. Każdy jego składowy element doprowadzony jest do perfekcji. Tyczy się to zarówno fabuły, efektów, gry aktorskiej jak i świetnych zdjęć i perfekcyjnie wyważonej muzyki. Film Spielberga to dzieło ponadczasowe, które bawi, uczy (przesłanie jest jasne), a zarazem potrafi dostarczyć takiego napięcia, jakim można by obdzielić kilka współczesnych produkcji. Dla fanów lekkich, czysto rozrywkowych filmów, jest to propozycja nie do przegapienia.

9,5/10



DINOZAURY SPIELBERGA
TYRANOZAUR
WELOCIRAPTOR
DILOFOZAUR
TRICERATOPS
BRACHIOZAUR
GALLIMIM
PARAZAUROLOF (z prawej strony)

WYDANIE BLU-RAY (TiM Film Studo, PL)

czas trwania - 126.36
obraz - 1080p, 1.85:1
dźwięk - polski DD 5.1, angielski DTS-HD MA 7.1, portugalski, czeski, węgierski, hiszpański, rosyjski, tajski, turecki
napisy - polskie, angielskie, brazylijskie, chorwackie, czeskie, greckie, węgierskie, hiszpańskie, rumuńskie, tajskie, tureckie, słoweńskie
dodatki - mnóstwo !!! postaram się wkrótce je wypisać i ewentualnie coś dodać od siebie




  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz