poniedziałek, 21 września 2015

SINISTER 2 (2015)



reżyseria - Ciarán Foy
scenariusz - Scott Derrickson, C. Robert Cargill
obsada - James Ransone, Shannyn Sossamon, Robert Daniel Sloan, Dartanian Sloan, Lea Coco, Tate Ellington, John Beasley, Lucas Jade Zumann, Nicholas King
kraj produkcji - USA
światowa premiera - 19 sierpnia 2015
premiera w Polsce - 21 sierpnia 2015 (kino)
źródło - kino (Monolith Films)

   Courtney, chcąc ukryć się przed agresywnym mężem, zamieszkuje z dwoma synami w położonym na odludziu domu. Nie wie, że Zach i Dylan są odwiedzani przez duchy zmarłych dzieci-zabójców będących na usługach demona Bughuula. Jeden z braci bliźniaków ma zostać wybrany na tego, który udokumentuje kolejną masakrę.


   Sinister Scotta Derricksona to niewątpliwie jeden z najlepszych horrorów ostatnich lat. Chwalony przez krytyków, czczony przez fanów grozy musiał prędzej czy później doczekać się kontynuacji. Nie grzebie się przecież kury, która zdołała wygenerować na całym świecie ponad 70 milionów dolarów. I tak, łasi łatwego zarobku producenci wszczęli prace nad sequelem już kilka miesięcy po premierze oryginału. Tym razem jednak Derrickson pozostawił sobie jedynie funkcję scenarzysty i producenta powierzając reżyserię Sinister 2 autorowi nieźle przyjętego horroru Citadel. Ciarán Foy miał niełatwe zadanie, gdyż już przed premierą słychać było głosy, że zmiana reżysera na pewno negatywnie wpłynie na jakość kontynuacji. Obawy te, zdały się potwierdzić, gdyż film został totalnie zjechany przez krytyków, którzy uznali go za łatwy i niepotrzebny skok na kasę. Foyowi zarzucono m.in. brak maestrii w budowaniu scen grozy i to, że wykorzystane po raz drugi elementy fabuły nie straszą już tak jak powinny. Wielkim więc było dla mnie zaskoczeniem kiedy okazało się, że Sinister 2 nie jest wcale taki zły jak o nim piszą. To prawda, że do wysokiej poprzeczki postawionej przez oryginał jest mu daleko, ale czy rzeczywiście zasługuje na aż tak negatywne opinie?

   Głównym bohaterem sequela jest znany z jedynki zastępca szeryfa, kontynuujący swe śledztwo dotyczące Bughuula. Zwolniony ze służby prowadzi na własną rękę poszukiwania miejsc, w których doszło do morderstw powiązanych z postacią demona i niszczy je, nim wprowadzi się do nich nowa rodzina. Pewnego dnia trafia na ślad kolejnej zbrodni, która miała miejsce w położonym na odległej farmie kościele. Pozornie niezamieszkała posiadłość okazuje się być schronieniem dla Courtney i jej synów. Były zastępca szeryfa przedstawia się kobiecie jako prywatny detektyw i nie ukrywa, że interesuje go to, co wydarzyło się w kościele. Tam natrafia na ukryty znak będący potwierdzeniem obecności Bughuula. Tymczasem Dylan jest co wieczór nawiedzany przez ducha chłopca o imieniu Milo, który każe mu oglądać filmy z popełnionych przez inne dzieci morderstw. Ma to przygotować Dylana do zadania jakim jest mord na członkach jego rodziny. Jedyną osobą mogącą zapobiec tej tragedii jest właśnie zastępca So & So, który zdążył polubić zarówno Courtney jak i jej bliźniaków. Sprawy komplikują się gdy na arenę wkracza apodyktyczny mąż kobiety, będący dla jej rodziny równie groźnym zagrożeniem jak kroczący wśród cieni Bughuul.

   Choć niemal w każdym aspekcie Sinister 2 ustępuje miejsca dziełu Derricksona,  jest jedna rzecz, która wyszła tu zdecydowanie lepiej - sympatyczni protagoniści. Co by nie mówić, pogrążony w śledztwie i popijający whisky Ellison Oswalt nie był zbyt przyjaznym dla otoczenia bohaterem. Uczynienie wiodącej postaci w sequelu z dobrotliwego i trochę ciamajdowatego zastępcy szeryfa, który tak jak i w oryginale wnosi do mrocznej historii nieco niewymuszonego humoru, jest krokiem w dobrym kierunku. Poza tym trudno nie odczuwać sympatii do rodziny Collinsów. Jest tu, co prawda, jedna czarna owca, zazdrosny o brata gniewny Zach, ale zarówno Dylan jak i milutka mamuśka to postaci, których los na pewno nie jest dla nas obojętny. A to już wiele, bo jak to już nieraz pisałem, im bardziej sympatyczni bohaterowie, tym bardziej się trwożymy o ich życie. Historia lubi się przecież powtarzać i mając w pamięci to, co spotkało rodzinę Oswaltów nie sposób przeczuwać, że tym razem może być inaczej.


   Bughuula, upiorną postać, która w oryginale mignęła na ekranie zaledwie kilka razy, tu możemy oglądać zdecydowanie częściej. Nie odziera to jej jednak z tajemniczości, a kilka scen, w których pojawia się nagle w kadrze potrafią dostarczyć widzowi niemałego kopa. Pomimo to można odnieść wrażenie, że klimat w Sinister 2 jest zdecydowanie lżejszy. Film Ciarána Foya nie jest już tak bardzo straszny, a większość scen grozy zbudowana jest przy pomocy dobrze sprawujących się, ale raczej ogranych chwytów. Jedną z najciekawszych rzeczy w poprzedniku były przerażające taśmy z udokumentowanymi na nich morderstwami, to też nie mogło ich zabraknąć w sequelu. Tym razem próżno tu szukać czegoś na miarę słynnej sceny z koszeniem trawnika. Mnie osobiście najbardziej przypadł do gustu ostatni filmik, na którym zarejestrowany został mord na członkach rodziny pastora. Nie za bardzo jednak potargały moimi nerwami taśmy z "Wyprawą na ryby" i "Świątecznym porankiem". Pierwsza z nich wydała mi się zbyt absurdalna, a druga jakaś taka nijaka. Na tym tle dobrze prezentuje się konspekt filmu, w którym główne role mieliby zagrać Collinsowie. Pytaniem jest, czy będącym pod wpływem Bughuula dzieciakom uda się namówić któregoś z chłopców do tak potwornego czynu?


   Braci bliźniaków zagrała... dwójka bliźniaków, z których lepiej poradził sobie Robert Daniel Sloan. Jego Dylan to postać o łagodnym charakterze, co wiązać się mogło z tym jak traktowany był przez swego ojca, który faworyzował nieposłusznego, acz bardziej męskiego Zacha. Ten w wykonaniu Dartaniana Sloana jest zbyt oczywiście nakreślony jako łobuz, któremu nie podoba się to, że Milo z kompanią bardziej interesują się Dylanem. Młody aktor w kilku scenach szarżuje zbyt mocno, by pokazać złą naturę odgrywanej przez siebie postaci. Najlepiej z obsady spisał się powtarzający swą rolę James Ransone. Jego były zastępca szeryfa So & So to naprawdę sympatyczna postać, o jakie trudno we współczesnym horrorze. To samo zresztą można powiedzieć o granej przez Shannyn Sossamon młodej i seksownej mamuśce, choć w tym przypadku daje się zauważyć, że w niektórych scenach (pierwsze spotkanie z So & So) aktorka miała problemy z okazaniem właściwych emocji. By podnieść temperaturę filmu wprowadzono jeszcze jedną złą postać. Mowa o ojcu bliźniaków, którego udanie wykreował Lea Coco. Pojawia się na ekranie tylko w kilku scenach, ale od początku nie sposób wątpić w jego "twardą rękę", co udowadnia przy kuchennym stole wydzierając się na biednego Dylana. Nadejdzie jednak czas, gdy przyjdzie kryska na matyska...


   Scott Derickson nie ukrywa, że pisząc scenariusz na spółkę z Cargillem, chciał oddać hołd klasycznym Dzieciom kukurydzy. Inspiracja ekranizacją prozy Stephena Kinga jest tu aż nadto widoczna. Finał Sinister 2 jest bowiem niemalże kopią tego z otoczonej, według mnie, zbyt wielkim kultem i mocno przeciętnej produkcji. Posunę się dalej i z czystym sercem (i o zdrowych - bodajże - zmysłach) mogę stwierdzić, że gdyby lekko przerobić scenariusz okazałoby się, że to najlepsze Dzieci kukurydzy jakie powstały do tej pory. Jednakże film Foya to przede wszystkim kontynuacja sławnego horroru, na którego tle nie wypada już tak korzystnie. To po prostu solidny straszak, ale nic poza tym. I w tym należy szukać źródła tak bardzo ostrej krytyki wymierzonej w kierunku tego przecież całkiem udanego horroru. Na tle tegorocznych produkcji, które przewinęły się przez kinowe ekrany, prezentuje się on lepiej niż można było przypuszczać.

7.5/10


  
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz